Jeżeli zakup samochodu planuje podmiot prowadzący gospodarcza działalność, to może mieć dylemat czy lepszym wyborem będzie kredyt samochodowy, czy może leasing. To zależy od czynników charakterystycznych dla danej firmy; niektórym bardziej opłaca się leasing a innym samochodowy kredyt. Nadmienię tylko, że według mojego rozeznania, wcale nie jest o wiele łatwiej uzyskać leasing niż kredyt samochodowy, w przypadku obu tych produktów finansowych trzeba wykazać się podobną zdolnością kredytową.
Leasing dostępny jest także dla osób nieprowadzących działalności gospodarczej, jako tzw. leasing konsumencki. Bardzo niewielki jednak odsetek osób wybiera tę opcję chcąc pozyskać samochód – piszę tu celowo „pozyskać” a nie „kupić” gdyż leasing aż do wpłacenia ostatniej raty leasingu należy w stu procentach do leasingodawcy.
Są osoby które myślą, że ponieważ zabezpieczeniem kredytu samochodowego jest sam samochód – przedmiot kredytu, to mogą oczekiwać ze strony banku niejakiej pobłażliwości w ocenie ich zdolności kredytowej. Podobnie myślą osoby które chcą dostać kredyt mieszkaniowy (zabezpieczany hipoteką na nieruchomości będącej przedmiotem kredytu). Tak niestety nie jest. Odpowiednio wysokie i udokumentowane (z umowy o pracę na czas nieokreślony) dochody oraz brak wymagalnych zadłużeń oraz ograniczona wartość łączna innych kredytów, to warunki konieczne skutecznego starania się o kredyt na samochód.
Kiedyś warunek wniesienia wkładu własnego był standardem podczas przyznawania kredytu samochodowego. Dzisiaj łatwiej jest o kredyt samochodowy bez tegoż własnego wkładu jednak taka opcja dotyczy przede wszystkim kredytów na zakup samochodów nowych albo przynajmniej nie starszych niż dwa lata i mówi się generalnie że dotyczy relatywnie tanich marek pojazdów, ale ja widziałem w tym miesiącu ofertę kredytu samochodowego na 100 tys. zł. bez wkładu własnego. W innych wypadkach wkład własny jest wymagany.
Na kilku portalach spotkałem się też z informacją że wkład własny wymagany jest przy kredycie samochodowym w tzw. procedurze uproszczonej a więc na oświadczenie kredytobiorcy o dochodach a nie na zaświadczenie. Jednak i co do tego nie do końca się zgadza gdyż wspomniana oferta mBanku dotyczyła kredytu właśnie tylko na oświadczenie o dochodach. Skądinąd jednak oświadczenie o dochodach poparte wyciągiem z konta za okres kilku miesięcy z którego widać że miały miejsce regularne wpływy wynagrodzenia jest według mnie raczej wiarygodnym dowodem. Odnoszę wrażenie, że taka opcja „na oświadczenie o dochodach” jako rzekomo bardziej dla banku ryzykowna (od opcji „na zaświadczenie o dochodach”) to tylko pretekst do podwyższonego oprocentowania kredytu bo tak jest / bywa w przypadku kredytów samochodowych.