Ile zarabia strażak i od czego zależy jego wynagrodzenie?

Ile zarabia strażak i od czego zależy jego wynagrodzenie?

Nie da się ukryć tego, że w Polsce mamy dwa rodzaje straży pożarnej, czyli tę ochotniczą, w której przypadku płaci się ochotnikom za interwencje powiązane głównie z małymi miastami, a tam pożar o znacznej intensywności to nic często spotykanego. Dlatego też strażak ochotnik ma zazwyczaj zwyczajną pracę, czyli gdzieś pracuje na etacie lub posiada własny sklep. Inaczej jest rzecz jasna ze strażakami zawodowcami ze sporych miast, bo oni mają wiele interwencji w skali tygodnia i co równie ważne mają też płacone za to, że nieustannie utrzymują sprzęt w gotowości. Strażacy ze sporych miast często też współpracują z ochotnikami, jeśli sytuacja akurat tego wymaga, a w życiu bywa różnie.

Dodatkowa praca.

W przypadku strażaka ochotnika normą jest to, że ma sklep lub jakąś typową pracę w jednej z okolicznych fabryk. Rzecz jasna w takiej pracy szef tego konkretnego strażaka musi być gotowym na to, że jego pracownik zostanie wezwanym do zdarzenia, czyli przyzwalać na to opuszczanie stanowiska pracy o dowolnej porze. Nie w każdej firmie rzecz jasna wolno w ten konkretny sposób postępować, bo różni są szefowie i co równie istotne czasami charakter pracy nie pozwala na to urywanie się na akcje. Dlatego też najlepiej jest wtedy gdy strażak jest właścicielem sklepu, bo wtedy jedynie wyłącza w lokalu światło, zamyka takowy na klucz i może jechać do remizy. Rozwiązanie to jest rzecz jasna idealnym, bo strażacy ochotnicy dostają wynagrodzenie od uczestnictwa w akcji. Wynagrodzenie to rzecz jasna podlega waloryzacji, czyli wzrasta w styczniu każdego roku, ale netto to raczej nic znacznego i dlatego ochotnik musi mieć stałą pracę, która jest powiązaną z wyrozumiałym szefem. Trafia się na takowych, bo szefowie często wiedzą, że jednego dnia strażak zajmuje się przycinaniem drzew, które mogą się zwalić na chodnik, a w kolejnym dniu ktoś taki może uchronić dom przyjaciela danego szefa przed zapaleniem się.

ile zarabia strażak

Ryzyko.

Strażacy ochotnicy doskonale wiedzą o tym, że to ich wynagrodzenie z interwencji nie jest zbyt wysokim, czyli to jakieś 20 zł brutto za godzinę, bo wiele interwencji to raczej nic poważnego i kończą się po godzinie lub dwóch. W mniejszych miastach tylko raz na jakieś kilka lat trafia się pożar powiązany z ratowaniem mienia wartego znaczne pieniądze. Dlatego też pieniądze z tego typu zadań to raczej taki dodatkowy i niezbyt duży przychód. Osiągnięcie takowego to nawet wstawanie w środku nocy, po to by pojechać na akcję poszukiwawczą w lesie. Takowa jest powiązana z chodzeniem po lesie w zimnie i w padającym deszczu i to tylko po to by po godzinie lub dwóch odnaleźć ciało jakiegoś poszukiwanego emeryta. Dlatego tego typu czynności to rzecz jasna nic miłego, a zarobek na tego typu akcjach jest śmiesznie niskim w porównaniu do tego napięcia psychicznego, bo jeśli okazuje się, że osoba poszukiwana zmarła z wychłodzenia, to na strażaka spada coś w stylu tego psychicznego ciosu, a taki nie łatwo przetrwać bez pomocy psychologa. Rodzina pomaga w tego typu sprawach, ale nie każdemu, bo nie każdy może liczyć na zrozumienie bliskich.

Podejście bliskich.

Doskonale wiadomo o tym, że ludzie nam bliscy odbierają w rozmaity sposób to, że jesteśmy tymi czynnymi strażakami ochotnikami zarabiającymi 18 lub 20 zł brutto na godzinę i to tylko w trakcie trwania interwencji. Mowa tu o tym, że pewna część żon godzi się z ryzykiem, a konkretniej z tym, że może stracić męża w trakcie trwania tej nocnej interwencji, ale są też i takie partnerki życiowe, które za wszelką cenę chcą się odciąć od tego ryzyka. One w sposób stały wspominają o tym, że mąż strażak ma niewiele z bycia ochotnikiem, co jakiś czas bardziej ryzykuje własnym życiem i co równie istotne nie mogą znieść tego, że za jakiś czas może on nie wrócić z akcji. Takie podejście do sprawy to rzecz jasna ten istotny problem, bo w tego typu przypadkach ryzyko związane z tym niewielkim zarobkiem będzie istniało dosłownie cały czas i co równie istotne konkretna żona lub partnerka będzie musiała się z tym pogodzić lub obydwoje rozwiążą ten konkretny problem w sposób odmienny. Mowa tu o tym, że on znajdzie sobie nową lub ona nowego. Tak rzecz jasna bywa w życiu powiązanym ze stałym ryzykiem, bo stałe ryzyko męczy w sensie psychicznym i niewielu znosi to dostatecznie dobrze.

ile zarabia strażak

Ryzykowanie życia.

Strażacy ochotnicy ryzykują życie i podobnie jest z zawodowcami, choć każdy typ strażaka ma inaczej płacone za to ryzyko. Mowa tu o tym, że rodziny w jakimś stopniu są psychicznie gotowe na to, że mąż i tata może po kolejnej akcji nie wrócić do domu. Tak co jakiś czas się dzieje, bo trudno powiedzieć co może się stać w miejscu akcji. Czasami może być tak, że pożar jest skromny, czyli zadymienie jest większym od samego ognia, choć sam rejon pożaru może znajdować się przy ulicy i może dojść do tego, że pijany kierowca potrąci jednego strażaka ochotnika. Tego typu historie lub nieco inne stawały się już faktami i co najważniejsze wynagrodzenie obejmujące czas trwania interwencji nie rekompensuje tego ryzyka, bo pewna część ochotników traci życie w akcji, a inni po tych akcjach stają się kalekami i to tylko ze względu na to, że mieli trochę mniej szczęścia. Rodziny się rzecz jasna godzą z tym ryzykiem i co równie istotne po jakimś czasie potrafią przetrwać to psychiczne napięcie, bo wiele interwencji to raczej sprawy niezbyt poważne, choć nigdy dokładnie nie wiadomo co będzie za dzień lub za dwa.

Optymalna praca.

Niektórzy z nas doskonale wiedzą o tym, że strażak ochotnik musi mieszkać dość blisko remizy, czyli najlepiej jeśli z okna mieszkania lub domu widzi ją i jeśli też pracuje w fabryce dość blisko, bo właśnie dzięki temu jest szybciej gotowym do akcji. Wiele znaczy też i to, że skromnie zarabiający na akcjach strażacy ochotnicy wyjątkowo często między sobą i swoimi znajomymi kombinują tak, by pracować i mieszkać wyjątkowo blisko remizy. Wielu z okolicznych mieszkańców umożliwia im tę konkretną opcję, bo wiedzą, że za rok lub za dwa lata dany strażak ochotnik może zabezpieczać ich dom przed tym przejściem pożaru na najbliższą nieruchomość. Takie sprawy są doskonale znane, jeśli chodzi o okolicznych mieszkańców i dlatego strażacy po części mieszkają i pracują dość blisko remizy. Zawodowcy nie mają tego typu problemów, ale oni działają głównie w sporych miastach i co równie istotne tam interwencji jest więcej i dlatego maja z tego stały przychód. Nie mniej jednak tacy zawodowcy także w znacznie większym stopniu ryzykują własne życie i w tym tkwi też tkwi problem.

Opodatkowanie.

Strażak zawodowiec tak samo jak każdy inny specjalista dostaje pensję brutto, czyli jakieś 3500 zł brutto miesięcznie, a wysokość takowej każdym rokiem nieco się zmienia. Jednym słowem pensja ta podlega waloryzacji tak jak każda inna. W styczniu każdego roku zmienia się też i to, że podskakuje do góry ta składka emerytalna, zdrowotna i ubezpieczeniowa. Dokładnie tak samo ma każdy inny pracownik, ale niewielu ludzi ryzykuje zdrowie i życie wtedy gdy trzeba ugasić pożar. Aspekt ten odróżnia strażaka od typowego pracownika. Kluczowe znaczenie ma też i to, że zawodowcy przechodzą też i różne kursy doszkalające. One to nic łatwego, bo to rzecz jasna nie tylko samo szkolenie zaliczane do teoretycznych, czyli coś w stylu typowego wykładu. Zdecydowanie ważniejsze jest to zaliczenie ćwiczeń, czyli gaszenie pożaru w kontenerze i poradzenie sobie z dymem i z dość wysoką temperaturą. Rzecz jasna nawet takie ćwiczenia praktyczne to ryzykowanie własnego życia i to nie tylko w przypadku ochotnika. Strażacy i ich rodziny doskonale wiedzą o tym czynniku powiązanym z ryzykiem bezpośrednim i dlatego po części spodziewają się jakiegoś złego obrotu spraw.

ile zarabia strażak

Inne ważne sprawy.

Nie da się ukryć tego, że strażacy ochotnicy i zawodowcy maja płacone z budżetu, czyli tak samo jak policjanci i celnicy utrzymują ich obywatele. Tylko że ochotnicy mają bardziej zawiłą sytuację, a konkretniej ochotnikom płaci się tylko od interwencji. Dlatego muszą mieć drugą zwyczajną pracę. Jeśli zaś chodzi o to utrzymanie remizy, to w budżecie są przewidziane na ten cel jakieś środki finansowe. Problem tkwi tylko w tym, że często strażacy muszą zbierać na sprzęt w jakichś zbiórkach i to tylko ze względu na to, że jeden z urzędników przesunął w czasie pewne dofinansowanie o rok lub dwa. W tego typu przypadkach strażakom pomagają okoliczni mieszkańcy. Oni mogą zorganizować jakąś zbiórkę, po to by strażakom kupić nowe prądownice i węże. Taka pomoc jest też tą powiązaną ze zbiórkami organizowanymi w sieci i co równie istotne te zbiórki muszą się odbyć, po to by do konkretnych strażaków trafił nowy sprzęt ułatwiający gaszenie lub to wydobywanie ludzi z wraków samochodów. Do tego drugiego typu interwencji niezbędne są narzędzia o napędzie hydraulicznym, dzięki którym niezwykle sprawnie da się ratować czyjeś życie.

Kryzys ekonomiczny.

Strażacy ochotnicy mają znacznie trudniejsze życie wtedy gdy kryzys ekonomiczny się nasila i nie chodzi tu wyłącznie o ich wynagrodzenia powiązane z interwencjami. Zdecydowanie więcej znaczy to, że w czasie kryzysu ekonomicznego firmy upadają, czyli wpływy do budżetu są mniejsze. Dlatego remizy w mniejszych miejscowościach dostają mniej pieniędzy na modernizowanie sprzętów. Dodatkowo też jakieś wyjątkowo małe remizy wiejskie nawet się likwiduje. Tak może być i nawet jest w czasie tej konkretnej pandemii, bo z wirusem walczy się za pomocą blokowania gospodarki. Takie blokowanie to utrudnianie zarabiania restauracjom, fryzjerom i zakładom kosmetycznym. Te firmy mogą zawieszać działalność i w tym tkwi znaczny problem, bo im mniej podatków płacą obywatele pracujący tym trudniej utrzymuje się urzędników, nauczycieli, policjantów i strażaków. Zaczyna też brakować środków finansowych na ich interwencje i na modernizowanie osprzętu, a przez to więcej ludzi traci zdrowie lub życie.

Dodaj komentarz